Przejdź do głównej zawartości
Syndrom nieskazitelnego dziecka zatraca się gdzieś w codzienności, której szarość nie pozwala znaleźć wspólnych słów z ludźmi, którzy nie pamiętają o sobie przez długie miesiące i tak naprawdę trudno jest im się ustosunkować do terminu "kiedy ostatnio zrobiłem coś wyłącznie dla siebie"; wzruszają mnie do łez przejechane kilometry, niedopite kawy, zaspane poniedziałki i nieprzespane noce, bo coś nie tak we mnie, rzadziej ze mną. Nie wiem, jak będzie wyglądał świat za dziesięć lat, ale jeśli kiedykolwiek przyjdzie mi się o coś modlić, to ze szczerą intencją o niebo dla tych, którzy bezwarunkowo dbają i nie stawiają żadnych warunków, poza wymogiem obecności i jakiejś atencji ze strony obłąkanych oczu. W kategorii najlepszego orzeźwiacza bezapelacyjnie wygrywa strzelenie sobie w buzię, patrząc w lustro z uśmiechem na ustach, bo często gęsto trudno jest wrócić do siebie, kiedy nie ma się na co narzekać, a ciągle powtarzasz to jak mantrę, z takim uczuciem, jakbyś błagał, żeby wróciła do Ciebie ta, która nigdy nie będzie w stanie docenić Twojego jestestwa, którym zakrywasz całe zło i nieprzejednaną miłością sprawiasz, że staje się ona bardziej kompromisowa, choć wydawałoby się, że nigdy się na to nie zdobędę

Komentarze

  1. Gdyby każdy wyrażał siebie tak niesamowicie nietuzinkowo jak Ty, świat byłby lepszy. a

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz