Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2016
Syndrom nieskazitelnego dziecka zatraca się gdzieś w codzienności, której szarość nie pozwala znaleźć wspólnych słów z ludźmi, którzy nie pamiętają o sobie przez długie miesiące i tak naprawdę trudno jest im się ustosunkować do terminu "kiedy ostatnio zrobiłem coś wyłącznie dla siebie"; wzruszają mnie do łez przejechane kilometry, niedopite kawy, zaspane poniedziałki i nieprzespane noce, bo coś nie tak we mnie, rzadziej ze mną. Nie wiem, jak będzie wyglądał świat za dziesięć lat, ale jeśli kiedykolwiek przyjdzie mi się o coś modlić, to ze szczerą intencją o niebo dla tych, którzy bezwarunkowo dbają i nie stawiają żadnych warunków, poza wymogiem obecności i jakiejś atencji ze strony obłąkanych oczu. W kategorii najlepszego orzeźwiacza bezapelacyjnie wygrywa strzelenie sobie w buzię, patrząc w lustro z uśmiechem na ustach, bo często gęsto trudno jest wrócić do siebie, kiedy nie ma się na co narzekać, a ciągle powtarzasz to jak mantrę, z takim uczuciem, jakbyś błagał, żeby wróc
byle do całusa w czoło i ciepła, którym będę mogła się ogrzać, bo pozbawiono mnie go w momencie, w którym jedyne, o czym myślałam, to zaśmianie się w twarz ludziom pozornie dobrodusznym i nikomu nieprzeszkadzającym, ale wybrałam opcję numer dwa i tym samym okropnie się dziś skrzywdziłam