Przejdź do głównej zawartości
Oj Marysiu, moja najdroższa, trochę mi przykro, że nie robisz już z siebie rosołu i nie podajesz mi go pod sam nos leniwie i jakby ciut niezgrabnie, bo teraz kiedy będę Cię odpalać, paradoksalnie poczuję większy spokój, co nigdy nie zmieni faktu, że kobietą pistoletem nie można przestać być ot tak, nie rozczarowałaś mnie wcale, bo to nijak miałoby się do mojej ideologii, ale ja chyba wolałam Cię jako zbuntowaną czternastolatkę mentalnością sięgającą wyłącznie polizania i sławienia tego, że jesteś polish

Komentarze